środa, 3 października 2012

Arbiter on tour - dzień 3 - kontuzja Matiego

Dziś postanowiliśmy pojechać w odwiedziny do Jorgosa na drugi koniec wyspy do Prasonisi.
Prasonisi jest słynne w całym świecie z idealnych warunków do windserfingu i kiteserfingu. Stykają się tam dwa morza - Śródziemne i Egejskie, których wysokie fale w połączeniu z silnymi wiatrami czynią to miejsce mekką surferów.

                                                                  Plaża w Prasonisi

Jednak gdy my dotarliśmy na miejsce wiatru nie było prawie wogóle zaś fale były malutkie.
Może to i lepiej, bowiem mogliśmy spokojnie odbyć trening na rekordowo szerokiej plaży (kilkusetmetrowej) w połączeniu z minigierką trwającą 2*20 minut. Niestety podczas treningu odnowiła się kontuzja prawego kolana naszemu podstawowemu stoperowi - Mateuszowi Kowalskiemu i jego występ w jutrzejszym meczu stoi pod olbrzymim znakiem zapytania.

                                                  Zawodnicy Arbitra po treningu na plaży

Pózniej w rodzinnej restauracji Jorgosa ćwiczyliśmy słowa hymnu Arbitra popijając rakije oraz piwo. Tam tez okazało się że wujek Jorgosa w latach sześćdziesiątych był bramkarzem miejscowej drużyny. Z tego też powodu postanowiliśmy zrobić mu wspólne zdjęcie z naszym bramkarzem Maksymem, który przez Jorgosa nazywany jest - Katastrofą. :)


W drodze powrotnej do naszego hotelu okazało się że dwóch naszych młodszych kolegów w przypadku dużego głodu są w stanie zjeść nawet Pedigree i nie poczuć że coś jest nie tak. ;)



Zapomniałem napisać, ze wczorajszego dnia Wasyl - Krzysztof Polak podczas śniadania bardzo zdenerwował się obecnością kota, który natarczywie dopominał się jedzenia. W efekcie kot o mało co nie wylądował w basenie  na co cała obsługa hotelu murem stanęła za... kotem zaś sam Wasyl po krotkiej wymianie zdań z kelnerką został zapewne jej wrogiem publicznym nr 1.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz